Czy boicie się latać samolotem? Bo ja nie. Z natury
pesymistka, co rusz, na dokładkę, przekonująca się, że jednak miałam rację,
powinnam się bać. A tu nic! Wsiadam jak do autobusu i lecę... Dziwne. Pewnie
brak wyobraźni :)
Po pysznej, warszawskiej kawce i przetarciu zaspanych oczek,
ze radosną świadomością ze w samolocie się wyśpię- w końcu dziewięć godzin lotu
mnie czekało, nie licząc przelotu do Helsinek- wsiadłam, powitałam śliczne
fińskie blondynki na pokładzie a właściwie one powitały mnie, usiadłam i
rozpoczęłam Wielką Podróż.
Dlaczego akurat z Finlandii jest mnóstwo lotów do Chin i to
w całkiem przystępnej cenie - nie mam pojęcia. Szukaliśmy długo i wciąż, jak
renifer z zaspy wyskakiwały nam fińskie linie lotnicze. Może śnieg na co dzień
eksportują albo co... Tak wyskakiwały, wyskakiwały i przekonały do siebie. I
tak po godzinie z odrobiną lotu pierwszy raz zobaczyłam Finlandię.
Finlandia listopadowa nie jest za piękna. Nasz listopad zresztą
też z nóg nie zwala swą urodą, ale tu było juz szaro- buro, jakoś tak smętnie i
ponuro, jakby pogoda przypominała, że żarty się skończyły i teraz, proszę
państwa, będzie już tylko gorzej. Trawy zrudziały i uschły, świerki już spały a
po liściach na czymkolwiek śladu już nie było... I po horyzont szaro ta jakby
słońce miało wrócić za pół roku dopiero...
Za to lotnisko jasne i wesołe. Nie przytłaczające swym
ogromem , czyściutkie, pachnące i mocno kontrastujące ze światem na zewnątrz.
Wszystko świetnie zorganizowane, czytelne i sympatyczne. Za dużo czasu zresztą
na oglądanie nie miałam bo przerwa trwała tylko godzinkę ale nie było żadnych
problemów z dotarciem do właściwej bramki. A po drodze takie różne cuda
widziałam :
A taki wesoły samolocik stał sobie i czekał na innych podróżnych.
Do tego samolociku można było sobie dokupić kurtkę w taki sam wzór. Czapka, szalik i rękawiczki też były ale w końcu leciałam do ciepłych krajów, po co mi.... Zresztą do dzisiaj żałuję :) Trzeba było kupić jednak :).
Sztuka współczesna to nie dla mnie. Patrzę, patrzę, patrzę i jedyne, co widzę, to gruszka do lewatywy rodem z książek Jo Nesbo. :D
OdpowiedzUsuńPrzecież mówiłam że samolocik jest najładniejszy :). Przy takiej pogodzie i nasłonecznieniu sama takie arcydzieła z rozpaczy zaczęłabyś wymyślać :)
OdpowiedzUsuńCytując "klasyka": "Nie boję się latać, boję się spadać!"
OdpowiedzUsuńloonei.blog.pl
Coś w tym jest, hi hi :)
Usuń